Posłuchaj tego tekstu w postaci podcastu:

Występowanie potężnych chmur burzowych związane jest z możliwością pojawienia się kilku towarzyszących im elementów. Wyładowania atmosferyczne, czyli pioruny lub błyskawice to chyba zjawisko pogodowe, z którym w największym stopniu jesteśmy oswojeni. Wszak trafiają się dosyć często. W Polsce liczba dni z burzą to około 20-30. Czasami efekty błyskawic są wręcz szokujące. W 1939 roku na szczycie Pine Canyon w Utah jeden piorun zabił 835 owiec, które schroniły się pod jedynym drzewem w okolicy. Podobno jeszcze gorzej było w 1888 roku w Etiopii, gdzie pojedyncza błyskawica zabiła dwa tysiące owiec.

Pioruny oczywiście trafiają również w ludzi. W niektórych jednak nieco częściej. Jednym z takich pechowców jest major R. Summerford. W 1918 roku w czasie walk we Flandrii w wyniku uderzenia pioruna został zrzucony z konia. Przeżył, ale został sparaliżowany od pasa w dół. Musiał porzucić karierę wojskową. Zajął się łowieniem ryb i właśnie w trakcie takiej czynności w 1924 ponownie trafił go piorun. Tym razem została sparaliżowana prawa strona jego ciała. 6 lat później ponownie został porażony piorunem i został całkowicie sparaliżowany. Dwa lata później zmarł i został pochowany na cmentarzu… Nad którym później, w 1934 roku przechodziła burza i uderzył piorun niszcząc tylko jeden nagrobek. Domyślacie się który?

To nie on jest jednak największym pechowcem. To miano należy się Royowi Sullivanowi, którego piorun trafił aż siedem razy i każde z tych uderzeń, udało mu się przeżyć.

Grad, to kulki lodu, które w historii wielokrotnie odegrały decydującą rolę. Już w Biblii pojawia się informacja, że „więcej ich zmarło od kamieni gradowych, niż ich zginęło od miecza Izraelitów (Księga Jozuego 10:11). Ogromne gradobicie według relacji historycznych wpłynęło także na króla Anglii Edwarda III sprawdzić i jego armię. W 1360 roku doprowadziło ono do śmierci 1000 żołnierzy i 6000 koni. Efektem było zaprzestanie prób ataku na Francuzów.

Oczywiście dość trudno zweryfikować takie wydarzenia sprzed setek lat. Jednak nawet obecnie dochodzi do opadów gradu, w wyniku którego ludzie tracą życie. W 2005 roku w Syczuanie w Chinach w wyniku silnego gradobicia zginęło 18 osób a kolejne 25 zostało rannych. Dodatkowo uszkodzeniu uległo 28 000 domów.

Nie zawsze to, co już leży na ziemi jako jeden kawałek, spadło w takiej postaci z nieba. Istnieje coś takiego jak zjawisko regelacji, którego efektem jest połączenie w jedną bryłę gradzin leżących już na ziemi. Dlatego można usłyszeć o tak zwanych słoniowych gradzinach, które miały ważyć dziesiątki a nawet setki kilogramów.

Obecnie, duże kawałki lodu spadające z powietrza mogą powstawać jeszcze z innych przyczyn. Mogą pochodzić z oblodzonych samolotów lub wycieków z ich toalety. W 2003 roku jednemu z mieszkańców Kalifornii udało się wygrać sprawę w sądzie z American Airlines z powodu zniszczeń na łodzi dokonanych przez niebieski lód (toaleta w samolocie).

Grad, to nie tylko sama woda w postaci lodu. Czasami w jego środku można znaleźć „pestkę”. Doniesienia na temat są bardzo różne. Można dotrzeć do informacji o znalezieniu w środku gradziny żywych żab, małego żółwia, robaków, żuków, ryb.

Kolejne problemy z gradem dotyczą jego ilości. W 1925 roku w Iowa spadła jego pół metrowa warstwa. W 1865 roku według świadków gradu było jeszcze więcej. Twierdzili, że lód sięgał do wysokości 5 metrów. Z wydarzeń nieco bliższych współczesności, a więc i lepiej udokumentowanych warto wspomnieć o 1959 roku , kiedy to w Kansas warstwa gradu sięgnęła pół metra a do odśnieżania trzeba było użyć buldożerów , bo zwykłe pługi śnieżne nie mogły sobie poradzić.